Kiedy Jesion parę miesięcy temu wrzucił na forum info o poszukiwaniu partnera na Rzeźnika, nawet przez moment nie miałem wątpliwości. Wręcz czekałem na taką propozycję, w głębi czując, że tego typu zawody to jedyna alternatywa mojej dalszej przygody z bieganiem. Ostatnie nieudane maratony, brak progresji w wynikach po asfalcie czy wreszcie nużące plany treningowe mocno nadwątliły mój zapał sprzed trzech lat kiedy stawiałem pierwsze kroki na zawodach. Może to zabrzmi infantylnie, ale troszkę pogniewałem się na bieganie, po głowie chodziły mi myśli aby dać sobie spokój, tak po ludzku złapałem solidnego doła, a perspektywa kolejnych maratonów wydawała mi się niemalże obrzydliwa. Pewnie ktoś pomyśli, co ten gość wygaduje, strzela focha na 'skromniutki’ maraton, który ma nieco ponad 40 kilosów, wmawiając, że bieg prawie 80 kilometrowy może być przyjemniejszym doświadczeniem?! A jednak w moim przypadku tak się dokładnie stało, ale po kolei. Czytaj dalej →